OFF 2013 - pierwsze podsumowanie

Jaki Off jest każdy wie, a jak nie wie – musi się przekonać.
Festiwale muzyczne to nie przelewki. Szczególnie jeśli temperatura na zewnątrz nijak ma się do naszej strefy klimatycznej. Do wieczora ukrop, a wieczorem saharyjskie chłody. Jak tu żyć? Skwar, skwarem, ale deszcze też nie są mile widziane na festiwalach. No chyba, że ktoś jest fanem błotnych kąpieli, mokrych trampek i zapalenia płuc po powrocie.


W tym roku organizator, zatroszczył się o nadwątlone zdrowie uczestników imprezy, pozwalając nam na wniesienie aż pół litra oryginalnie zakręconej wody mineralnej. Szaleństwo. Butelki z wodą były rozdziewiczane, pardon odkręcane na bramkach i zwracane bez zakrętki. Co można zrobić półlitrową wodą bez zakrętki? Tu pojawiał się dylemat – wypić od razu czy wylać na siebie. Następnego dnia każdy zaopatrzył się w drugą zakrętką. Co bardziej zapobiegliwi miłośnicy trunków, niekoniecznie tych stojących na tym samym regale co woda, regulowali gospodarkę wodną już w drodze na Muchowiec. Bujna roślinność ciągnąca się wzdłuż drogi wiodącej na Offa bardzo temu sprzyjała. Pokiwacie z niesmakiem głową moi mili, ale i ja w tym procederze miałam swój udział. No bo jak tu żyć z paskudnym Grolshem za 7,50?


Pamiętam początki offa, jeszcze na Słupnej, gdzie strefa gastro liczyła sobie zaledwie kilka straganów, a piło i jadło się głównie w knajpie mieszczącej się przed bramkami. Ach, co o były za czasy. Ciepła wódka i kiszona kapusta udająca bigos. Knajpa ta zwała się bodajże Turkus, a jej głównym atutem była toaleta. Po kilku dniach bytowania z toi toiami, bieżąca woda i światło wydają się być równie wielkim luksusem dla Europejczyków, co dla mieszkańca Trzeciego Świata.


Od kilku lat na Offie można zjeść na co tylko mamy ochotę – czyli, na co tylko nas stać. W praktyce oznaczało to frytki za 5zł. Dużo, tanio, smacznie. Raz skusiłam się na wykwintne danie za całe 20zł. W końcu raz się żyje – pomyślałam. Spodziewałam się ambrozji a dostałam rozgotowany ryż i breję przypominająca żarcie dla kota. Btw. z opinii znajomych wiem, że ciasto ze stoiska wege było przepyszne.

Niebawem post z podsumowaniem koncertów i słowo o koszmarnym nagłośnieniu. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz